Panele dyskusyjne – jak wykorzystać ich potencjał

Panele dyskusyjne – jak wykorzystać ich potencjał

Często słyszę w trakcie konferencji, że organizowane panele dyskusyjne są nudne i nic nie wnoszą. To taki czas kiedy można iść na kawę, porozmawiać ze znajomymi przy stoisku lub oddzwonić na nieodebrane telefony. Myślę, że wcale nie musi tak być. Poniżej znajdziesz kilka pomysłów jak panele dyskusyjne mogą stać się najciekawszą częścią konferencji.

Ostatnio miałam okazję brać udział w kilku konferencjach. Niektóre z nich były nudne tzw. „zapchaj dziury” ale było też kilka wspaniałych rozmów, które mocno na mnie wpłynęły. Często sama prowadzę panele dyskusyjne lub biorę w nich udział i zaczęłam zastanawiać się co zrobić, by były one lepsze? Jak sprawić, by zarówno uczestnicy wydarzenia, jak i sami paneliści maksymalnie na nich skorzystali?

Poniżej przedstawiam kilka obserwacji i wniosków, które na pewno przydadzą się przyszłym prowadzącym panele.

  1. Zdefiniuj cel panelu dyskusyjnego

Ok, wiem, że to może być banalne stwierdzenie. Jednak jak się głębiej nad tym zastanowić, to czy często je sobie zadajesz?

Obecnie uważam, że słuchacz panelu dyskusyjnego powinien mieć wrażenie, że przysłuchuje się rozmowie przyjaciół w kawiarni. Przyjaciół, którzy dzielą się swoją opinią, doświadczeniem. Czasem podadzą jakieś dane, ale przede wszystkim wyciągają wnioski. Mówią co było dobrze, a gdzie się pomylili. Co teraz zrobiliby inaczej, jak oceniają to co ostatnio oglądali itp.

W mojej ocenie panel ma przede wszystkim jeden cel – opinii innych osób, których często uważamy za ekspertów w swojej dziedzinie.

Oczywiście dobrze jest, jak można się czegoś nauczyć, ktoś przedstawi jak coś zrobił. Jednak najważniejszą rzeczą jest przedstawienie swojego punktu widzenia. Tego jak ocenia się konkretną rzecz/ problem / sytuacje, jak się na nią patrzy.

Jak to zrobić?

By to osiągnąć przede wszystkim trzeba dobrze przygotować swój panel dyskusyjny:

a) Poznaj panelistów

Jeżeli ich wcześniej nie znasz oczywiście. To bardzo czuć, kiedy rozmawiając z zaproszonymi osobami jest pewien dystans, brakuje tej swobody, którą mamy z bliskimi nam osobami. Kiedy w panelu są dużo starsze od Ciebie osoby to może być jeszcze trudniejsze. Skrócenie dystansu z takimi osobami wymaga większego wyczucia i nieraz jest niemożliwe z racji pełnionych przez nich funkcji. Warto jednak poznać je wcześniej, zadzwonić, porozmawiać ciut dłużej niż tylko pięć minut przed wejściem na scenę.

b) Przygotuj się z tematyki o której będzie mowa –

Niby banalne, ale czasem dostajesz propozycję poprowadzenia wydarzenia, które zupełnie nie jest z obszaru Twojej specjalizacji lub tylko o niego zahacza. Spróbuj zrozumieć, jakie pytania mogą mieć osoby, które przyjdą posłuchać Waszego wystąpienia.

c) Przygotuj zagadnienia

Uwzględniające cele panelu. Podziel się nimi z pozostałymi uczestnikami dyskusji. Podpytaj ich co o tym myślą, może mają swoje propozycje. Personal branding, prezentacja efektów projektu, promocja usług. Każdy z interesariuszy: organizator, panelista, słuchacz ma swoje cele, a Ty jako moderator powinieneś dążyć do ich realizacji.

d) Dowiedz się, kto będzie Was słuchał

Bardzo ciekawa rzecz wydarzyła się podczas jednego z paneli jakiemu przysłuchiwałam się ostatnio. Dotyczył wykorzystania sztucznej inteligencji w Internecie Rzeczy. Jedna z uczestniczek  w trakcie sesji pytań wstała i powiedziała, że spodziewała się dużo bardziej zaawansowanej rozmowy Oczekiwała, że usłyszy wnioski, które wykraczają poza utarte, powtarzane zdania.

Wszystkich zamurowało, ale po chwili zaczęli klaskać.

Dla mnie to było zupełne zaskoczenie, które jednocześnie pokazało, że nie wolno ignorować słuchaczy. Skoro konferencja ma pewien format i jest adresowana do konkretnej grupy odbiorców powinniśmy zrozumieć ich potrzeby.

Dlatego tak ważne jest ustalenie celu oraz osób, które będą nas słuchały. By z jednej strony debata nie była zbyt skomplikowana dla początkujących i zbyt nudna dla zaawansowanych.

Panele dyskusyjne – jak wykorzystać ich potencjał

2. Odpowiednie prowadzenie panelu dyskusyjnego

Ty jako moderator nadajesz ton tej rozmowie. Bardzo podobało mi się jak prowadzący w trakcie jednej z dyskusji nim jeszcze zaprosił osoby na scenę, zrobił wprowadzenie. Przedstawił problem jaki będą poruszać, a następnie po kolei zaprosił osoby do zajęcia foteli.

Następnie każdy miał za zadanie opowiedzieć o sobie i dlaczego warto jej posłuchać uważnie w trakcie całej debaty.

Ciekawym rozwiązaniem jest też dwójka moderatorów. To co mi się rzuciło w oczy, to kiedy mają one nieraz różne zdania i siedzą po obu stronach sceny. Dzięki temu można nadać całej rozmowie jeszcze większej dynamiki.

Średnio podoba mi się odpytywanie z jednego pytania wszystkich uczestników. Wtedy prawie jak w szkole, każdy musi odpowiedzieć co myśli. Przygotowanie konkretnych pytań pod wybrane osoby bardzo się sprawdza, a jeszcze lepiej kiedy te osoby same między sobą rozmawiają. Dopowiadają, sugerują. Jako moderator możesz to stymulować poprzez zadawanie dodatkowych pytań osobom na scenie.

Przykład:

Moderator: Kasiu, powiedz co myślisz o zastosowaniu sztucznej inteligencji w medycynie.

Katarzyna: Bardzo mi się ten temat podoba… (podaje przykłady zastosowania)

Moderator: Tomku, a co myślisz o tym co powiedziała Kasia. Zgadzasz się? Masz jakieś uwagi?

Tomasz: Tak, ale mam jeszcze kilka swoich (podaje przykłady)

Przygotowując się do panelu dyskusyjnego często ustalamy ilość zagadnień jakie warto poruszyć. W trakcie jednego z paneli rozmowa nt. kobiet w branży IoT, tak bardzo pogłębiła się w jednym obszarze, że zajęła 80% czasu. Kiedy potem rozmawiałam z prowadzącą zapytałam ją czy taki był cel. W odpowiedzi pokazała mi notatki jakie miała przygotowane. To było jedno z dziesięciu zagadnień jakim chciała się zająć. Powiedziała, że skoro uczestnicy tak bardzo tym tematem się zajęli, znaczy, że był dla nich ważny i trzeba było go rozwinąć, bo to była dla nich dyskusja.

Świetne podejście, które jak się potem okazało sprawiło, że po dyskusji wszyscy zostaliśmy i dalej przedstawialiśmy już w kuluarach swoje wnioski.

  1. Kontakt z salą

Często rozmawiając z różnymi organizatorami pada pytanie: umożliwiać czy nie umożliwiać pytań z sali, a jeżeli tak, to kiedy?

Osobiście jestem zdania, że wszystko zależy. Odradzam sztywne dzielenie czasu przeznaczonego na dyskusję na: pół rozmawiamy z zaproszonymi gośćmi, pół między sobą. Może to być troszkę sztuczne, ale gorsze może się okazać kiedy nasi słuchacze nie będą mieć pytań i połowa panelu będzie prowadzona „na siłę” bo został czas, a nikt nie pyta.

Myślę, że najlepiej umożliwić zadawanie pytań w trakcie rozmowy. Zadaniem moderatora będzie tutaj baczne obserwowanie nie tylko panelistów, ale także i sali, by w porę wypatrzeć uniesioną do góry rękę.

  1. Ubiór

Myślę, że mężczyźni mają tutaj łatwiej. Jeansy i koszula, marynarka i odpowiednie spodnie. Z kobietami chyba jest trudniej. Mam wrażenie, że od kobiet bardziej się tutaj wymaga, ale to może być tylko moje wrażenie.

Sama uwielbiam sukienki. To prosty i szybki sposób by wyglądać dobrze, a nie myśleć o tym czy wszystko do siebie pasuje. Na oficjalne wydarzenia nie zakładam ich za krótkich, a i tak widziałam potem na zdjęciach, że siedząc w panelu podwinęła mi się sukienka i pokazałam za dużo uda… nie był to mój cel, wręcz było mi głupio z tego powodu. Dlatego teraz będę wybierała jeszcze dłuższe sukienki.

To co jest na pewno ważne to buty. I nie mówię o tym, że powinny być czyste bo to oczywiste. Powinny być na pewno zadbane. U kobiet źle wypadają buty na płaskim obcasie, chyba, że bardzo pasują do stylizacji. Zachęcam do nałożenia obcasów chociaż miałyby być tylko na sam panel. Według mnie o wiele lepiej się wtedy kobieta prezentuje.

https://www.anitakijanka.pl/wp-content/uploads/2018/10/Panele-dyskusyjne-–-jak-wykorzystać-ich-potencjał

  1. Mowa ciała

Siedzisz na scenie, często słuchacze mają na wysokości oczu Twoje stopy. Zawsze bawi mnie kiedy słucham wystąpień i patrzę na to, co wypowiadający robią z nogami. Wyginają, nieraz w bardzo dziwnych kierunkach tak, że czasem przypominają kaczkę. Przekładają z nogi na nogę. Doskonale to rozumiem. Są skupieni na tym co inni mówią, zaraz sami będą się wypowiadać więc słuchając innych myślą co sami powiedzą. Do tego jeszcze nieraz dochodzi debata w obcym języku, więc zastanawiamy się jak to przedstawić itp.

Zachęcam jednak, żeby zwrócić na to uwagę i spróbować zacząć kontrolować to co robimy ze swoim ciałem w trakcie dyskusji.

Z boku, ktoś kto nas nie zna może nie zobaczyć super doświadczonego managera, a powywijaną w różne strony postać.

 

Komunikacja sukcesem rozwoju innowacji

Komunikacja sukcesem rozwoju innowacji

Innowacje, startupy, branża IT – słowa odmieniane przez wszystkie przypadki. Poszukiwania pierwszego polskiego jednorożca trwają!

Jednak stworzenie dobrze działającej firmy IT, to prawdziwe wyzwanie i nieraz słyszymy statystyki, że  9 na 10 przedsiębiorstw upada. Skupienie na technologii, dopieszczanie kolejnych linijek kody i skuteczność działającego oprogramowania jest podstawą. Niestety to dopiero szczyt góry lodowej, bo potem to rozwiązanie trzeba odpowiednia zakomunikować by je sprzedać…

Zaawansowane algorytmy, sztuczna inteligencja, predykacja – technologia pozwala na coraz większe możliwości automatyzacji naszej pracy, przewidywania zachowań zakupowych, wspierania działów sprzedaży. Wszystko to jest tak wyjątkowo ciekawe, jak i budzące wiele wątpliwości wśród osób, nie rozumiejących ich działania. Co zatem zrobić, aby praca developerów, testerów, grafików pracujących nad danym rozwiązaniem nie poszła na marne? Jak zwiększyć swój sukces na najszybciej rozwijającym się rynku na świecie?

Technologia to przyszłość

Pęd w kierunku technologii informatycznych nie budzi zdziwienia. Coraz większa ilość inwestorów, aniołów biznesu wspierających młodych (choć nie zawsze), żądnych sukcesów rośnie. Rządowe programy dodatkowo mają pomóc, by Polska stała się kolejną Doliną Krzemową, byśmy mieli kolejnego Skype, ba nawet Facebooka. Wszystkiemu towarzyszą kolejne rankingi najbogatszych w kraju i na świecie, gdzie coraz liczniejszą reprezentację stanowią właśnie przedstawiciele środowiska IT.

To co wszystkich bez wyjątków łączy to: poza oczywiście stale rozwijanym produktem jest jego skuteczne przedstawienie i komunikacja. Bez zrozumienia w jaki sposób dana technologia działa, jak może nam ona pomóc w rozwiązaniu naszego problemu naprawdę będzie trudno kogokolwiek przekonać do jego zakupu.

Jeżeli jeszcze nie miałeś okazji przeczytać książki Geoffreya Moora „Przeskoczyć przepaść. Jak trafić z nowoczesnym produktem do każdego klienta” to koniecznie nadrób zaległości. Autor w ciekawy sposób przedstawia fazy rozwoju każdego produktu. Wykorzystuje do tego celu teorię dyfuzji innowacji Everetta Rogersa, która zakłada podział ludzi w oparciu o ich reakcje na nowe technologie. Wśród nich znajdziemy innowatorów, wczesnych użytkowników, wczesną większość, późna większość oraz maruderów.

Moore przekonuje nas, że największym wyzwaniem w rozwoju każdego innowacyjnego produktu jest przechodzenie między poszczególnymi grupami osób. Jednocześnie tylko taki proces gwarantuje sukces na światową skalę. W książce znajdziemy opis w jaki sposób poszczególne dotrzeć do każdej z grup, w jaki sposób komunikować technologię by była zrozumiała.

Komunikacja sukcesem rozwoju innowacji

Jak zacząć?

Swoją przygodę z komunikacją zacznij w pierwszej kolejności od odpowiedzi na pytanie: do kogo kieruję ten produkt? Czyje potrzeby on rozwiązuje i w jakim zakresie? Pytanie niby banalne, ale spotkaj się z dziennikarzem, porozmawiaj o tym czym się zajmujesz i nie zdziwi mnie jeżeli powie: „I co z tego? W czym jesteś tak niewiarygodnie innowacyjny, że powinienem o tym napisać?”

I tutaj mamy kolejne wyzwanie. Jak opowiadać o technologii w sposób zrozumiały. Jak osoba z umysłem ścisłym ma przedstawić humaniście działania web harvestingu czy Fog Computing? Najprostsza odpowiedź – w kontekście. Pomyśl o różnego rodzaju sytuacjach, kiedy Twój produkt jest przydatny. Przygotuj się i zbierz takie przykłady. Postaraj się, aby były one jak najciekawsze i jednocześnie miały szersze zastosowanie (szczególnie jeżeli chcesz dotrzeć do mediów biznesowych lub lifestylowych). To pierwsza rzecz jaką należy zrobić i niestety nieraz najtrudniejsza.

Idealnie jakbyś miał już jakieś case study, przykłady nawet małego wdrożenia, ale pokazującego jak działacie.

 

 

Dlaczego pracuję w branży nowych technologii?

Dlaczego pracuję w branży nowych technologii?

Kiedy dziewięć lat temu po raz pierwszy wzięłam udział w konferencji InternetBeta nie spodziewałam się tego, jak bardzo zmieni ona moje życie. Tak właśnie trafiłam do branży nowych technologii, która pochłonęła mnie całkowicie.

Kiedyś nie wyobrażałam sobie siebie w świecie IT. Gdyby ktoś zapytał się mnie kilka lat temu, czy chciałabym pracować w innowacjach, zapewne odpowiedziałabym Ja? Nigdy w życiu!”. Z wykształcenia jestem doktorem nauk społecznych. Ukończyłam Politologię, Filologię angielską i nijak ma się to wszystko do tego, czym od 2009 roku zajmuję się na co dzień.

Do niektórych rzeczy wystarczy po prostu dojrzeć

Uciekający czas ma kilka bardzo przydatnych zalet. Przede wszystkim leczy rany, ale także wraz z jego biegiem mogą ulec zmianie nasze priorytety i zainteresowania. I tak też było w moim przypadku. Wraz z jego upływem zrodziła się we mnie ogromna pasja do technologii, w efekcie której rozbudził się w moim życiu głodny wiedzy – duch walki.

Każdą wolną chwilę spędzałam na pozyskiwaniu merytorycznej wiedzy, poznawaniu ekspertów z branży i czerpania od nich tego co najlepsze, czyli ogromnego bagażu doświadczeń i jeszcze większej ilości przydatnych informacji. Uczyłam się od podstaw jak to wszystko działa, chciałam być biegła we wszystkich pojęciach i mechanizmach związanych z IT. Czym to zaskutkowało? Dziś prowadzę agencję Public Relations wyspecjalizowaną właśnie w zakresie nowych technologii.

Moja wymarzona praca? Komunikacja i praca z ludźmi.

Jedno jest pewne! Od dziecka wiedziałam, że będę pracować w komunikacji. Nie miałam jednak zielonego pojęcia, w którą stronę pokieruje mnie życie, co dokładnie będę robić. Gdyby ktoś dziś zadał mi to samo pytanie co kilka lat temu, czy wyobrażam sobie pracę w innowacjach – odpowiedziałabym bez zawahania „Co to za pytanie? Oczywiście, że tak”. Na dzień dzisiejszy jestem bardzo zadowolona z tego co robimy w firmie, dla kogo pracujemy i jak wyglądają plan naszej działalności na najbliższe miesiące.

Dlaczego pracuje w branży nowych technologii1

Co takiego sprawia, że uwielbiam to środowisko? Dlaczego zdecydowałam się obrać taki kierunek w swoim życiu zawodowym?

  • Technologia zmienia świat na naszych oczach

Obserwowanie na bieżąco zmian, które dotykają bezpośrednio społeczeństwa jest naprawdę niesamowite! To w jaki sposób technologia wpływa na nasze codzienne zachowania np. w zakresie konsumpcji mediów to jedynie namiastka tego co kryje się pod pojęcieminnowacji„. Duży wpływ ma to również na osoby, które dotychczas nie miały, jak przekazać światu swoich umiejętności, a teraz dzięki technologii mają realną możliwość zaistnieć i pokazywać ogromnej publice swoje talenty. Technologia usprawnia nasze życie, przyspiesza komunikację, powoduje, że czujemy się jak mieszkańcy globalnej wioski.

  • Kreowanie świadomości o potencjalne rozwiązań naszych klientów

Większość klientów wprowadza zupełnie nowe produkty na rynek, a to wiąże się z ogromnym zaufaniem. Jednocześnie daje nam także szansę na tworzenie tego, w jaki sposób opowiadamy o danym rozwiązaniu. Świadomość posiadania wpływu w tak ważnym obszarze, jak przedstawianie pomysłu, poddawanie go szerszej opinii publicznej to zaszczyt, który pociąga za sobą odpowiedzialność.  

Możliwość tworzenia, wcielania się w swego rodzaju artystów pokazujących potencjał technologiito prawdziwa frajda i jeden z moich ulubionych aspektów naszej pracy.

  • Otwartość na świat

Nie znam drugiej takiej grupy społecznej, która tak chętnie i regularnie dba o stosunki i spotyka się na wydarzeniach związanych z branżą nowych technologii. Niektórzy mogą powiedzieć, że zamiast pracować tylko imprezujemy. Ja jestem zdania, że skoro jest popyt to jest i podaż, a na koniec i tak wyniki nas zweryfikują.

Jednocześnie to środowisko musi być otwarte na nowe rozwiązania. Inaczej tworzone produkty nie miałyby możliwości przebić się w tak konkurencyjnym świecie. To z kolei wiąże się z przychylnością na pomysły i inicjatywy z naszej strony. Nic tylko wymyślać, wdrażać i testować czy to przypadkiem nie jest najskuteczniejszy sposób na edukację o naszym kliencie.

  • Różnorodność

Gdyby ktoś zapytał się mnie jakie technologie aktualnie komunikujemy wymieniłabym rozwiązania z wykorzystaniem sztucznej inteligencji, machine learning, low latency, digital transformation, IoT czy martech. O każdej z tych rzeczy muszę opowiadać w sposób zrozumiały tak, by osoba zupełnie niedoświadczona potrafiła pojąć o co nim chodzi.

Ja, osoba z wykształceniem humanistycznym niemalże każdego dnia wyjaśniam dziennikarzom czy zainteresowanym osobom, czym najnowocześniejsze technologie. Jak działają, w jaki sposób mogą one pomóc w rozwoju biznesu.

Gdybym się z kimś w liceum założyła się, że będę takie rzeczy robić, w życiu bym nie uwierzyła! I cieszę się, że taką małą miałam wyobraźnie 😉

  •  Awangarda…

… to coś, co szczególnie mnie napędza. Poza tworzeniem, uwielbiam mieć pierwszeństwo w komunikowaniu nowych rzeczy. Oczywiście naśladowcy mają łatwiej, jednak dla mnie kreowanie rzeczy innowacyjnych, to największe spełnienie zawodowe. A kiedy zarabiają na tym klienci i wracają po więcej, czuję, że jestem na właściwej fali.

Jednak, jest i druga strona medalu, która sprawia, że nie zawsze jest różowo w branży nowych technologii.

 

  • Stale trzeba się uczyć nowych technologii

 

Tak jak twierdze, że różnorodność jest zaletą, potrafi być ona także solidnym wyzwaniem. Czasem żartuję, że mój mózg nie przyjmie już więcej wiedzy i technicznych rozwiązań. Na stałe zalogowałam się na zagraniczne portale z newsami technologicznymi, śledzę wybranych blogerów IT by wiedziećco w trawie piszczy”. Czytam jak ktoś przedstawia rozwiązanie, zwracam uwagę jakich słów używa, w jakim kontekście prezentuje to nad czym pracuje.

Technologie to permanentna nauka. Na szczęście wyjątkowo ciekawa.

  • Komunikacja nowych produktów wymaga dużych nakładów czasowych

Nie od razu Rzym zbudowano i nie od razu z Facebooka korzystało 22,5 mln Polaków. Na wszystko potrzeba czasu. Trzeba testować to, czy sposób w jaki przedstawiamy naszych klientów jest zrozumiały i czy zachęca innych do korzystania z ich usług. W zależności od stopnia akceptacji, czytelności i zrozumiałości naszej opowieści o kolejnym produkcie potrzeba więcej lub mnie pracy, by ustalić najlepszą możliwych.

  • Nigdy nie wiesz, czy to nie jest bańka

Możemy sprawdzać osoby, które przychodzą do nas z pomysłem i prośbą o wsparcie w PR. Pytać o proces zaawansowania rozwoju produktu, ilości klientów, a i tak nigdy nie wiemy, czy firma, dla której pracujemy naprawdę osiągnie sukces czy nie. Czy nie okaże się za pół roku, że system nie działa, stale pojawiają się nowe błędy i zamiast wspaniałej kampanii będziemy mieć ciągłe zarządzanie kryzysowe, które później zakończy się porażką każdej ze stron.

Dotychczas nie mieliśmy takiego klienta, jednak nigdy nic nie wiadomo. To prawdziwe wyzwanie, bo współpracując z dziennikarzami, opinią społeczną i zachęcając do korzystania z usług naszego partnera w jakimś stopniu wystawiamy mu certyfikat jakości.

Gdybym miała możliwość wyboru środowiska, w którym pracuje na pewno nowoczesna technologia jest czymś co odzwierciedla moje marzenia i cele. Takich też osób za każdym razem szukamy do naszego zespołu. Osób, które mają podobne motywacje, priorytety i nie boją się technologii, a wręcz chcą być jej częścią jej rozwoju.

Jeżeli czytasz ten tekst i chciałabyś/chciałbyś spróbować sił u nasnapisz do mnie 😊 Anita.kijanka @ comecreationsgroup.pl

Siła eventów – jak wydarzenia zmieniły moje życie

Siła eventów – jak wydarzenia zmieniły moje życie

Stale słyszymy o tym jak ograniczamy nasze relacje z innymi na korzyść szczątkowych rozmów w mediach społecznościowych. Na pewno dużo w tym prawdy.  Może wynika to z pośpiechu, który towarzyszy nam każdego dnia. Mamy coraz więcej zadań, planów, rzeczy do zrobienia w dość krótkim czasie. W wyniku czego często zaniedbujemy relacje interpersonalne. Ja jednak wierzę w moc eventów!

InternetBeta 2009

W moim przypadku tak było z konferencją InternetBeta w Rzeszowie. Kiedy w 2009 roku zapisałam się do udziału w niej, reprezentowałam na niej  Urząd Marszałkowski Województwa Świętokrzyskiego i UMCS w Lublinie. Byłam doktorantką pierwszego roku, która opowiadała o miastach w Internecie. Nie znając zupełnie nikogo, samiutka pojechałam na wydarzenie nie wiedząc czego się mogę po nim spodziewać. Zdecydowałam się na udział w nim by wyjść ze świata konferencji naukowych, pokazać się w innym środowisku i kreować swój  wizerunek jako specjalistki od marketingu terytorialnego (z tej tematyki pisałam doktorat).

To co tam zobaczyłam zaskakiwało mnie na każdym kroku. Prawdziwa przepaść organizacyjna. Byłam przyzwyczajona do stołów pokrytych zielonym suknem, za którym siedzieli prelegenci, podczas gdy tutaj na ekranie na głównej Sali widziałam relacje online na Blipie (tak, było kiedyś coś takiego).

Nie zapomnę jak ze zdziwieniem obserwowałam ludzi, którzy podczas wykładów, zamiast z notesami siedzieli z laptopami! Z wrażenia zrobiłam temu zdjęcie!!

https://www.anitakijanka.pl/wp-content/uploads/2018/01/Siła-eventów-–-jak-wydarzenia-zmieniły-moje-życie.jpg

Właśnie to 😉

Każda prezentacja sprawiała, że czułam się jak Indiana Jones. Coraz to nowe odkrycia. Facebooka już miałam, ale jeszcze rzadko z niego  korzystałam. W sumie niewiele znajomych go miało, więc siedziałam bardziej na nk.pl (naszaklasa.pl).  Dowiedziałam się wtedy, że można zakładać fanpage’e dla instytucji, firm, prowadzić kampanie…

Wieczorem na imprezie dosiadłam się m.in. do Dominika Szarka, Marcina Jaśkiewicza. Zupełnie nieznani mi mężczyźni opowiedzieli, że tworzą KrakSpot w Krakowie. Wyjaśnili czym są barcampy, na czym polega cała idea i… zachwyciłam się nią całkowicie.

Jak się później okazało znali znaczną część uczestników i tak przy okazji i ja zaczęłam ich poznawać.

Jeszcze raz wielkie dziękuje dla Mateusza Tułeckiego, organizatora wydarzenia za to, co robi integrując różne środowiska związane z Internetem w Rzeszowie!

Kobieta w świecie eventów technologicznych

Jednak ta rozmowa sprawiła coś jeszcze… niecałe półtora roku później wystartowałam z barcampem KielceCom w rodzinnym mieście Kielce. Razem z Łukaszem Nowakiem i Piotrkiem Kargulem postanowiliśmy sprawdzić, jak takie wydarzenie zadziała w naszym rodzinnym mieście.

Zaczęliśmy organizować autorskie spotkania, na które przyjeżdżali znani (szczególnie dziś) przedsiębiorcy internetowi. Opowiadali o rozwoju social media, branży mobile, gier komputerowej i  ecommerce,… Zorganizowaliśmy kilkanaście takich wydarzeń, które pozwoliły mi poznać najbardziej rozpoznawalne osoby w środowisku. Rozmawiałam z nimi o wyzwaniach, możliwościach jakie daje wykorzystanie nowych technologii i coraz bardziej zakochiwałam się w tej branży.

https://www.anitakijanka.pl/wp-content/uploads/2018/01/Siła-eventów-–-jak-wydarzenia-zmieniły-moje-życie.jpgSiła eventów – jak wydarzenia zmieniły moje życie

Z czasem zaczęłam uczestniczyć w innych wydarzeniach w kraju, poznawałam jak wygląda życie poza Kielcami, które robiły mi się coraz ciaśniejsze. I to nie mogło skończyć się inaczej, jak moją przeprowadzką do Warszawy…

Siła kobiet i Wenusjanki

Tam postanowiłam założyć własną firmę. W obcym mieście czułam się trochę samotna, więc postanowiłam zorganizować coś, co pozwoli mi na zawarcie nowych przyjaźni i znajomości. Wymyśliłam Wenusjanki. Nie chciałam się ograniczać, a doświadczenia z jeżdżenia po różnych miastach pokazały mi, jak fajnie jest mieć znajomych w Krakowie, Wrocławiu czy Gdańsku.

Dlatego od początku nastawiłam się, że będziemy budować naszą społeczność kobiet aktywnych w kilku miastach. O całej inicjatywie pisałam już wcześniej, (moje lekcje) od ponad roku zawiesiłam jej działalności. To co dały mi Wenusjanki, to niesamowity bagaż doświadczeń, ogromne emocje i wiele, naprawdę wartościowych znajomości, które utrzymuje do dziś.  

Siła eventów – jak wydarzenia zmieniły moje życie

Poznałam tysiące kobiet (rocznie miałyśmy ich blisko 2 500 na 25 eventów). Z częścią z nich jestem w stałym kontakcie. Spotykamy się, rozmawiamy, wspólnie wyjeżdżamy. Dzięki Wenusjankom ujarzmiłam Warszawę, Kraków, Wrocław, Poznań, Trójmiasto (nie liczę Kielc, bo to moje rodzinne miasto). Już nie były mi takie obce, bo wszędzie był ktoś do kogo mogłam napisać, spotkać się, porozmawiać. Ta inicjatywa dała mi wspaniałych znajomych, mnóstwo ciepła i wsparcia.

Siła eventów – jak wydarzenia zmieniły moje życie

Moc eventów

Takie inicjatywy generują wiele możliwości, o czym mieli szansę przekonać się uczestnicy organizowanych przez nas wydarzeń. Dzięki KielceCom mnóstwo osób mogło zaprzyjaźnić się z nowymi technologiami. Nawiązały się partnerstwa, które trwają do dziś.. Wenusjanki pomogły kobietom znaleźć pracę, pracowników czy podwykonawców. Pokazać siłę płci pięknej.

Bardzo się cieszę kiedy nasza praca sprawia, że nie tylko my organizatorzy rośniemy. Kiedy inni mogą się poznać, wymieniać doświadczeniem, wsparciem. To niesamowicie budujące i motywujące.

Co ciekawe, zdradzę Wam, że zaraz ruszamy z kolejną inicjatywą. Tym razem wspierającą firmy w zakresie edukacji o ekspansji międzynarodowej. Już teraz cieszę się na ten projekt, a globalny charakter to chyba taka naturalna kontynuacja. Najpierw były Kielce, potem wybrane miasta w Polsce, czas na wymiar międzynarodowy.

Więcej informacji na temat nowych eventów niebawem 😊

13 przemyśleń na dobry początek

13 przemyśleń na dobry początek

Ostatnie 8 miesięcy było z pewnością bardzo przełomowe dla mnie, ale o tym kiedy indziej. Przyznaję szczerze, nie mam pojęcia czy to jak wygląda moje życie teraz, jest tym czego sobie życzyłam będąc nastolatką. Wydawało mi się, że mając 30lat to już prawie staruszka będą, (a co dopiero 33, które niedawno skończyłam).

I tak w ramach rozruszania się i powrotu do regularnego pisania tego bloga zebrałam kilka przemyśleń, które nasuwają mi się kiedy myślę nad podsumowaniem mojego dotychczasowego życia. Zatem zapraszam 😊

  1. Wszystko jest po coś – wiem, oczywista oczywistość! Każdy o tym mówi, ale dopiero perspektywa tygodni, miesięcy, a nieraz dopiero lat pokazuje nam większą całość. I nagle okazuje się, że sprawy mniej lub bardziej ważne kiedyś nagle łączą się i nabierają większego sensu.
  2. Nic samo w sobie nie jest dobre czy złe, dopiero myślenie takim to czyni – dawno temu gdzieś to zdanie wyczytałam, zapisałam i zapamiętałam. Od tego czasu wielokrotnie powtarzam sobie tę myśl, kiedy coś mnie zasmuci, poirytuje czy zdenerwuje. Znalezienie innej perspektywy zawsze pomaga.
  3. Jesteśmy sumą naszych doświadczeń – zarówno sukcesów jak i porażek. Widać to nie tylko w naszym zachowaniu, śmiałości w podejmowaniu różnych działań, zachowań ale też w pierwszej kolejności w naszej postawie czy mimice. Staram się o tym pamiętać rozmawiając z każdą osobą. Pomaga to w powstrzymywaniu się od zbyt szybkiego oceniania i szuflatkowania innych.
  4. Zaufanie do siebie to podstawa – mi daje to pewność, że obojętnie co będzie się działo dam radę! Nie ważne czy mówimy o wielkiej szansie czy sporej porażce, która wisi w powietrzu. Działam i ufam, że wszystko będzie dobrze.
  5. Warto zaufać życiu – to niby banalne, ale mi nie raz dało siłę do tego, aby iść w kierunku o jakim marzyłam i podejmować się rzeczy, które są większe niż wydawałoby się, że mogłam unieść.
  6. Od czekania niewiele się zmieni – a tym bardziej samo nic się nie zmieni, upłynie tylko czas. Dlatego by nie zostawiać życia przypadkowi warto samemu zadbać o jak najwięcej spraw, by były takie jakie sami tego oczekujemy.
  7. Czasem dobrze jest odpuścić – jestem wyjątkowo wytrwałą osobą. Jak się na coś uprę i jestem pewna, że jestem w stanie coś zrobić trudno mnie zatrzymać. Własna firma pokazała mi jednak, że mimo włożenia sporej ilości czasu i pieniędzy to nie jest najważniejsze. Jak coś nie idzie tak jakbyśmy sobie tego życzyli dobrze jest odpuścić, zatrzymać się i zmienić kierunek działania. I po raz kolejny… zaufać życiu i sobie.
  8. Ludzie to największe bogactwo w naszym życiu – bez innych byłoby mi bardzo źle. Uwielbiam ludzi! Wspólne rozmowy, spędzanie razem czasu, uczenie się od siebie nawzajem, to coś co powinniśmy szczególnie doceniać i cieszyć się każdego dnia.
  9. Lubię czas samej ze sobą – kiedyś policzyłam, że dziennie jestem w kontakcie z około 25 osobami. Cenię sobie czas spędzony tylko ze mną… pozwala mi się wyciszyć, nabrać dystansu, pomyśleć. Bez takiej godziny raz na jakiś czas miewam wrażenie, że stale jestem w biegu, brakuje mi zatrzymania się.
  10. „Nie” dziś nie znaczy „nie” jutro – wszystko się zmienia, nasze humory, nastawienie do różnych spraw. Kiedyś myśl o przebiegnięciu w maratonie była ostatnia na jaką bym wpadła, za troszkę ponad miesiąc mam nadzieję stanie się już czymś dokonanym.
  11. Walcz do końca – to przykład wytrwałości, którą we wczesnej młodości rozwinęło we mnie karate, a do góry jeszcze mocniej wywindowało prowadzenie własnej działalności.
  12. Nie każdy opanował czytanie w myślach – jeżeli chcesz aby ktoś coś zrobił – powiedz to. Chcesz cos otrzymać – powiedz o tym, coś Ci się podoba lub jeśli nie – też to zakomunikuj! Będzie Ci się łatwiej żyło.
  13. Mówienie prawdy nie każdemu przychodzi łatwo – mimo to, prawda jest lepsza niż oszukiwanie innych i siebie. Jeżeli ktoś obraża się na szczerość to znaczy, że nie chce jej znać, nie jest na nią gotowy, albo zwyczajnie przywykł do udawania. Ty nie musisz.

 

Nie mów mi o motywacji

Nie mów mi o motywacji

Długo zbierałam się do napisania tego wpisu. Prawda jest taka, że sama do końca nie wiem, czy powinnam to tym pisać, czy to jest „polityczne”, ale skoro to „moja przestrzeń”, mój blog, więc zdecydowałam, że co tam.

Od dłuższego czasu jestem zalewana zaproszeniami na tak zwane wykłady motywacyjne. Piszą do nas w wiadomościach prywatnych i na wenusjankowe maile, kobiety i mężczyźni z prośbą o umieszczenie informacji o ich inspirującym wykładzie. A ja od początku mam ochotę skomentować: „nie mów mi o motywacji!”

Uderza mnie to z jaką pewnością ktoś pisze, że mnie zainspiruje, że mnie zmotywuje. Skąd ktoś znajduje w sobie takie przekonanie, że akurat jego słowa do mnie trafią? Czy trafią do innych osób?

Moje doświadczenie pokazuje, że nie motywują mnie „wielkie historie” a proste życie. Takie często nadmuchane obietnice tylko zawodzą i sprawiają, że nawet czas spędzony na youtubie, który z ciekawości postanowiłam poświęcić na zobaczenie takiej osoby w akcji, uważam za stracony.

 W sieci można znaleźć mnóstwo przykładów typu: „7 motywacji każdego człowieka”, „9 rzeczy których nie robić jeśli chcesz aby Ci się chciało”. Traktujemy siebie jak króliczka z reklamy Duracell. To, że wezmę udział w Twoim wykładzie, nie znaczy, że będę działała do ośmiu razy dłużej…

W moim odczuciu możemy kogoś nazwać, że mnie zmotywował, zainspirował… ale nazywanie siebie samym byciem motywującym jest sporym nadużyciem.

Nie jestem robotem. Jeżeli mi się nie chce, to sztuczne motywowanie mnie nie pomoże, bo na koniec tego wszystkiego okaże się, że pędzę, ale z pustymi taczkami. Bo tak mi wszyscy każą działać, że nawet się nie zorientuję czy ja tego na pewno chcę, czy to jest to o czym marzę czy w którym kierunku chce iść.

Zaskakuje mnie w jak dużym stopniu nasz świat nie pozwala nam czuć się zmęczonym. Stale słyszymy w reklamach, że brak ci energii, weź te tabletki, albo te ciasteczka, które stopniowo ją uwalniają w ciągu dnia – one dodadzą ci wigoru.

A może jesień to czas kiedy właśnie dobrze jest się zatrzymać, zastanowić czy to co robię jest tym co chcę robić? I może to, że ktoś obiecuje, że mnie zmotywuje, tak naprawdę sam ma problem z tym co robi i potrzebuje potwierdzenia w naszych oczach, że robi coś fajnego?

 

Newsletter

Otrzymuj unikatowe treści i case study, w jaki sposób komunikować nowe technologie.

Dziękuję, że dołączyłaś/eś do mojej listy mailingowej